3455: Niepołomice

Relacja od przylotu bocianów na gniazdo przy ul. Portowej 20 w Niepołomicach, do dnia odlotu „Napoleona”

Na podstawie analizy nagrań z monitoringu opracowała Ewa Cygan.

 

Wiosna do Niepołomic nadeszła 5 kwietnia 2022 r.

Tauron Dystrybucja S.A. zamocował przy gnieździe kamerę przekazującą obraz i dźwięk do internetu, co pozwalało na bieżące śledzenie losów bocianów na gnieździe.

W tym roku pierwszy bociek pokazał się w kamerce monitorującej gniazdo w Niepołomicach popołudniu 5 kwietnia 2022 r. (14:05) – najwyraźniej był to jednak osobnik świadom swoich praw w zakresie wizerunku, gdyż ledwie przyleciawszy wskoczył na obudowę kamerki, przestawiając ją tak, że przekaz znikł na kolejne dwa dni… Po powrocie przekazu 7 kwietnia okazało się, że w gnieździe urzęduje już samiec, który rozpoczął intensywne prace remontowe. Samica dołączyła po kolejnych dwóch dniach wieczorem 9 kwietnia o 19:17.  Nie sposób stwierdzić, czy to ta sama para, która gniazdowała tu rok temu, ale zachowania – dość nietypowe – obu osobników w całym sezonie zdają się taką tezę potwierdzać, przynajmniej w przypadku samca. W każdym razie internauci z chęcią przystali na zeszłoroczne imiona Kazika i Esterki nadane również tegorocznej parze. 

Para od początku intensywnie pracowała nad budową gniazda i rodziny:

 

Kto wie, czy nie wtedy zaczęła się historia Napoleona?

Nie obyło się też bez walk o gniazdo w początkowej fazie, na szczęście bez większych problemów udało się je obronić, jednak przez cały sezon systematycznie gospodarze musieli niejednokrotnie kilka razy dziennie czujnie studzić zapędy intruzów. Z czasem w obronę gniazda pięknie włączyły się młode w nim dorastające, w tym rzecz jasna Napoleon:

 

Rodzina powiększa się

W Wielką Sobotę 16 kwietnia – jak przystało na Wielkanoc – doczekaliśmy się pierwszego jajeczka. W sumie złożonych zostało ich pięć, z których wykluły się cztery młode (pierwsze klucie 20.05, kolejne 21.05, 23.05 i ostatnie 25.05) i cztery w komplecie z gniazda odleciały. Mimo momentami niezbyt sprzyjających warunków pogodowych (w szczególności fale upałów i trudności ze zdobywaniem pokarmu) nie doszło do eliminacji najsłabszego pisklęcia, które ewidentnie odstawało od rodzeństwa. Odosobniona próba pozbycia się najmniejszego pisklęcia została podjęta przez samca (najwyraźniej źle radzącego sobie z upałem) bardzo późno, gdy pisklę miało prawie miesiąc – skazana była więc na niepowodzenie. 

Przez cały okres lęgu i wychowania młodych para wręcz idealnie współpracowała ze sobą, uzupełniając materiał w gnieździe, karmiąc młode w niebywałych nieraz ilościach tak, że cała czwórka była zdecydowanie rozpieszczana przez rodziców praktycznie aż do odlotu. Dość powiedzieć, że jeszcze na dwa dni przed odlotem trójki z rodzeństwa, młode już będąc samodzielne dostały aż 6 posiłków w ciągu dnia, od obojga rodziców. 

Ilustracyjnie:

 

Za nietypowe zachowanie w czasie tego sezonu można chyba uznać kilkukrotną kopulację rodziców w gnieździe w obecności młodych. 

 

Napoleon i rodzeństwo

Najstarszy kiwaczek, który wykluł się 20.05 od początku bardzo dominował posturą i zachowaniem nad resztą rodzeństwa. W Dniu Mamy 26.05 wybrał się ,,na wycieczkę’’ na skraj gniazda (pojawił się wtedy komentarz, że szybciej z gniazda wyjdzie niż wyleci i to były nieco prorocze słowa):

 

Jako, że pociągnął za sobą całą resztę ,,drużyny’’ przylgnął do niego przydomek Napoleon – i tak oto od tej wycieczki już owo imię pozostało. ,,Drużyna’’ Napoleona zyskała miana (od najstarszego po Napoleonie): Milan, Milena i Księżniczka. 

Dla porównania kontrastu najstarszego Napoleona z najmłodszą Księżniczką.

 

Zresztą zdjęcie to dokumentuje też pierwszy dzień, gdy młode zostały w gnieździe same i to tylko na minutę i tylko dlatego, że rodzic poleciał po wodę, gdyż dzień był bardzo upalny. Rodzice w tym gnieździe byli wręcz nadopiekuńczy, młode zostały na dłużej same, gdy już były prawie gotowe do lotu. Mogło to wiązać się z często przelatującymi w okolicy obcymi bocianami.

 

04.07.2022 Poniedziałek

W tym dniu w świetle kamer telewizyjnych i relacji radiowych cztery młode bocianki otrzymały obrączki – na lewa nogę metalową, na prawa plastikowa zieloną, a największy z nich – Napoleon także nadajniki GPS-GSM pozwalający na rejestracje jego przemieszczeń. Całość działań organizowana i finansowana przez Tauron Dystrybucja S.A.

Dzień obrączkowania – zdjęcie nr 1.

 

Dzień obrączkowania – zdjęcie nr 2.

 

Boćki z obrączkami i nadajnikiem.

 

Młode zasadniczo do czasu odlotu migracyjnego trzymały się cały czas razem, razem wylatywały na żer wcześnie rano, trzymały się blisko gniazda, żerując głównie pod opieką rodzica na łąkach ok. 500 m od gniazda, razem wracały do gniazda – wręcz sporadycznie widywaliśmy je osobno.

 

Zaczynamy latać

Stosunkowo późno doszło do pierwszych lotów – Napoleon wyleciał z gniazda po raz pierwszy w 66 dniu życia, (pozostałe odpowiednio w 65 i 67, zaś najmłodsze bardzo późno bo  w 71 dniu).   Pierwsze loty były bardzo krótkie, za wyjątkiem lotu Napoleona właśnie, który pozostawał poza gniazdem ok. 2,5 godziny (wg nadajnika spędził część tego czasu na pobliskich łąkach nad Wisłą). 

Młode zasadniczo do czasu odlotu migracyjnego trzymały się cały czas razem, razem wylatywały na żer wcześnie rano, trzymały się blisko gniazda, żerując głównie pod opieką rodzica na łąkach ok. 500 m od gniazda, razem wracały do gniazda – wręcz sporadycznie widywaliśmy je osobno.

Łąka, obok której Napoleon spędził noc.

 

Wyjątkiem była sytuacja z dnia 31.07, gdy w wyjątkowo niesprzyjających warunkach pogodowych dwa najstarsze boćki wybrały się na wycieczkę. Młodszy Milan, przemoczony wrócił po kilku godzinach i nocował w gnieździe, Napoleon spędził noc ok. 500 m od gniazda, tuż obok łąki na zdjęciu – powrócił dopiero na drugi dzień rano i wydaje się, że przez pewien czas wykazywał pewną niechęć do wylotów z gniazda. Ponieważ wyjątkowo w tym dniu, przez cały praktycznie czas niewidoczni byli rodzice, co było bardzo nietypowe, wydaje się, że rodzice towarzyszyli dwóm młodym w ich eskapadach.

 

Pożegnania z gniazdem

Młode zwyczajowo rankiem między 5.20 a 5.45 wylatywały codziennie na żer – tak też wydawało się być 16 sierpnia, gdy między 5.35 a 5.46 wyleciała cała czwórka. Do gniazda jednak powrócił już tylko samotny Napoleon. Ewidentnie czekał na rodzeństwo przez cały dzień i był mocno zdziwiony, że został sam. Prawdopodobnie oddzielił się od reszty, która być może napotkała na swojej drodze jakąś migrującą grupę i odleciała w daleką podróż. Napoleon został sam:

Kolejne dni były dla Napoleona bardzo trudne, sprawiał wrażenie zupełnie zdezorientowanego i nie umiał oswoić się z sytuacją: zawsze był otoczony rodzeństwem. Tymczasem gniazdo było albo puste, albo zajęte przez rodziców, którzy skwapliwie korzystali z odlotu młodych. 

Gdy Napoleon spragniony towarzystwa do gniazda powracał, para szybko z niego odlatywała i zostawiała go samego. Wyjątkiem była noc z 19/20 sierpnia, gdy z gniazda odleciała Esterka, ale Kazik nocował z Napoleonem.  W czasie, gdy w gnieździe nocowali rodzice Napoleon nocował ok. 300 m dalej na platformie, często nazywanej gniazdem zapasowym, gdyż zdarza się tam też nocować rodzicom. 

W te kilka samotne dni Napoleon żerował jednak z rodzicami na łąkach w okolicy ul. Nowej:

 

Rodzice pozostawali przy gnieździe jeszcze do 30 sierpnia. Bardzo często przebywali na gnieździe. W praktyce większość dni i nocy spędzali razem. Czas spędzali głównie zacieśniając więzi (w różnych konfiguracjach i w niebywałej częstotliwości 😉), odpoczywając i bawiąc się:

 

Wylecieli wczesnym ranem 30 sierpnia:


Kalendarium migracji:

 

21.08.2022 niedziela – odlot

W swoją pierwszą, chyba samotną (?) podróż migracyjną postanowił wybrać się w niedzielę 21 sierpnia. Noc z 20/21 sierpnia spędził właśnie na wspomnianej platformie zapasowej przy ul. Portowej 23. Około godz. 11.30 jego wizytę w rodzinnym gnieździe zarejestrowała kamera:

Odleciał za ojcem o godz. 11.30, prawdopodobnie na ostatni żer przed wylotem, który wg nadajnika nastąpił o 13.20.

Jedno z ostatnich ujęć Napoleona w gnieździe.

 

Obrał kierunek zdecydowanie południowy no i od razu postawiło go to przed konicznością zmierzenia się z łańcuchem Karpat. A to ciężka próba. Póki co dzisiaj pokonał łącznie dystans 130 km. Po 5 godzinach lotu, jak można odczytać z urządzenia „dźwiganego” przez niego na grzbiecie, zrobił sobie krótką, przerwę na polach koło Krużlowej, w kotlinie przed Beskidem Niskim. Około 16:30 ruszył dalej na południe by po godzinie dotrzeć do Czyrnej. Wieczorem jednak cofnął się i ostatecznie „zakotwiczył” na łąkach koło Berestu. Dzisiejszą trasę pokonał ze średnią prędkością 46,6 km/h (maksymalnie było to 78,12 km/h) na średnim pułapie 644 m (maksymalnie 989,5 m).

 

22.08.2022 poniedziałek

O ile inne bociany, jak wskazują nasze dotychczasowe doświadczenia w analizie danych z transmiterów, zbierały się w trasę z reguły około 9 rano Napoleon najwyraźniej sobie dzisiaj pofolgował. Prawdopodobnie, jak to w górach, pogoda bywa kapryśna i pewnie ciężko było znaleźć odpowiednie prądy wznoszące. Poderwał się o godz. 13 ale szybko wrócił na ziemię. Dopiero o 14:50 warunki zaczęły chyba sprzyjać, by mógł kontynuować podróż na południe. Początkowo jednak krążąc i szukając dobrych warunków mocno się napracował w powietrzu. Najpierw nad doliną Mostysza we Florynce, następnie próbował nad doliną Białej w Brunarach. Ostatecznie musiał cofnąć się około 8 km na północ, by koło Grybowa wreszcie znaleźć dobry komin, który pozwolił mu niczym strzała pomknąć ku Słowacji, dwukrotnie pokonując granicę Polski w rejonie Muszynki. Dystans pokonany dzisiaj to ledwie 90 km. W powietrzu spędził tylko 2 h 31 min a ten „skromny” dystans pokonał ze średnią prędkością 44,4 km/h na średnim pułapie 671,5 m (maksymalne parametry też nie należały do rekordowych: prędkość 80,6 km/h i pułap 879,3 m). Ostatecznie dotarł na Słowację, do Malcova w dolinę Wiecznego Potoku. Jutro pewnie znowu będą problemy bo wokół ciągle góry. 

 

23.08.2022 wtorek

Na szczęście moje obawy się nie potwierdziły. Napoleon wystartował tak jak powinien, czyli około 9:50. Obrał początkowo kierunek południowo-wschodni lecąc wzdłuż pasma Gór Czerchowskich, następnie wykorzystał obniżenie tworzone przez Kotlinę Koszycką, przebił się na drugą stronę  łańcucha Gór Tokajsko-Slańskich  i lecąc nad Koszycami, już ewidentnie na południe, przekroczył granicę słowacko-węgierską i po ponad 6 godzinach lotu dotarł na składowisko odpadów koło Bodrogkeresztúr, „rzut kamieniem” od słynącego z trunków – Tokaju nad Cisą. Można powiedzieć, że dzisiejszy dzień był dla Napoleona takim pierwszym etapem prawdziwej wędrówki. Pokonał dystans 234 km lecąc z prędkością średnią 46,7 km/h na pułapie 856 m. Maksymalne parametry uzyskane dzisiaj to: prędkość 74,16 km/h i pułap 1522 m.

 

24.08.2022 środa

Tego można się było spodziewać. Napoleonowi pewnie ciężko było się oderwać od tak suto zastawionego stołu. Dzisiaj nie zbliżył się ani kilometra do afrykańskich zimowisk przemieszczając się jedynie między wysypiskiem, a miasteczkiem Bodrogkeresztúr po linii wschód-zachód. Dzisiejszy dystans to ledwie 22,7 km. W powietrzu spędził raptem 50 minut. Tą wycieczkową trasę pokonał ze średnią prędkością 37,8 km/h, na średnim pułapie 570,4 m. Maksymalne parametry w dniu dzisiejszym to: prędkość 64,1 km/h i pułap, nawet niezły ale widać nie było odpowiedniego wiatru, 1030,6 m. Grzędą na dzisiejszą noc był najprawdopodobniej dach jednego z budynków nad rzeką Bordog.

 

25.08.2022 czwartek

Nic nie wskazywało na to, że dzisiejszego dnia Napoleon na własnej skórze odczuje jak niebezpieczne dla bocianów są energetyczne linie przesyłowe. Najedzony do syta około 9:00 ruszył znad Bordoga w kierunku węgierskiej Puszty. Minął Tokaj i dolinę Cisy by po blisko 4 godzinach lotu dotrzeć do wschodnich peryferii Debreczyna w obszar gęstej zabudowy jednorodzinnej. Tutaj przy prędkości prawie 46 km/h zniżył lot, chcąc prawdopodobnie wylądować na jednym z dachów budynków jednorodzinnych. Niestety na wysokości kilku metrów nad ziemią o godz. 12:54 zderzył się z przewodem linii energetycznej przy ul. Tisza. Wypadek zakończył jego podróż ku afrykańskim zimowiskom. Napoleon miał szczęście. Przeżył, doznając złamania kości kruczej. Dla wielu tysięcy jego rówieśników linie energetyczne i inne niestety przyniosły już i najpewniej przyniosą na trasie dalszej podróży śmierć. Napoleon zapewne zapamięta to zdarzenie. Około 18:30 został zabrany z ulicy Tisza, by następnego dnia trafić do budapesztańskiego ZOO. Do momentu wypadku, w tym dniu, Napoleon pokonał trasę 122 km ze średnią prędkością 40,5 km/h, na średnim pułapie 494,05 m. Maksymalne parametry na dziś to: prędkość 78,8 km/h i pułap 1165,9 m.
Moi węgierscy znajomi ptasiarze, Csaba Lendvai i Adam Selmeczi Kovacs szybko ustalili i przekazali mi kontakt do dr Endre Sos, lekarza weterynarii w ZOO w Budapeszcie, dzięki czemu dowiedziałem się jaki jest stan Napoleona i jakie rokuje nadzieje na przyszłość. Endre jest dobrej myśli. Nie pozostaje nic innego jak czekać wiosny, by Napoleon ponownie poczuł czym jest wolność (oczywiście z nowym nadajnikiem).

„Napoleon” już pod opieką weterynaryjną w budapesztańskim ZOO (fot. Budapest ZOO)

 

Relacjonuje: Stanisław Czyż

Comments are closed.